Oleander pospolity znajduje się w czołówce najbardziej trujących roślin. Jednocześnie jest pięknym i atrakcyjnym krzewem ozdobnym, który cieszy się ogromną popularnością na całym świecie. W historii medycyny naturalnej oleander zapisał się jako lek na problemy z sercem, malarię czy wysoką gorączkę.
Jak to możliwe, że właściwości lecznicze i silnie trujące idą u niego w parze.
Oleander pospolity – pochodzenie i charakterystyka
W Polsce, jak i w wielu innych częściach świata, oleander to popularna roślina doniczkowa. Naturalnie występuje nad Morzem Śródziemnym, skąd pochodzi. Rośnie również w południowej Azji, gdzie sprzyjają mu warunki klimatyczne. Oleander nie lubi mrozów, więc w naszej strefie klimatycznej nie ma mowy o wysadzaniu go do gruntu.
Oleander to okazały krzew lub niewielkie drzewko o lśniących, skórzastych liściach i intensywnie pachnących kwiatach w różnych barwach. Kwitnie od maja do września, ale poza tym okresem prezentuje się niemniej ciekawie jako roślina zimozielona. W naszym klimacie możemy uprawiać oleander w ogrodach i na tarasach, lecz już późną jesienią powinniśmy zapewnić mu ciepłe miejsce w murach domostwa.
Oleander potrzebuje ciepłego i słonecznego stanowiska oraz systematycznego podlewania. Jest rośliną niewymagającą szczególnych starań, za to na wiosnę odwdzięcza się zjawiskowymi kwiatami w barwach różu, czerwieni, fioletu, bieli. Dla większości z nas pozostaje rośliną ozdobną, o oleandrze warto jednak wiedzieć nieco więcej. Na przykład tyle, że jest silnie trujący i powinien znajdować się z dala od dzieci oraz zwierząt.
Oleander od czasów starożytnych był też wykorzystywany w leczeniu zaburzeń pracy serca i przy wysokiej gorączce. Obecnie jego lecznicze właściwości poszły już nieco w zapomnienie, wyparły go bowiem inne rośliny, którymi nie tak łatwo się zatruć.
Oleander w domu – środki ostrożności
Większość laików nie podejrzewa oleandra, niewinnie witającego ich u progu domu znajomych, że to roślina, która bardzo szybko może okazać się niebezpieczna.
Wszystkie jej części zawierają trujące glikozydy – zjedzenie kwiatka lub liścia, na przykład przez zwierzę czy małe dziecko, skutkuje zatruciem objawiającym się bólem brzucha, wymiotami, biegunką i problemami z krążeniem. Wymaga też interwencji medycznej, najczęściej w formie płukania żołądka.
Oleander może podrażnić skórę, na której w następstwie pojawia się zaczerwienienia, a nawet bąble. Podczas prac pielęgnacyjnych ogrodnicy zalecają przycinać oleander w rękawiczkach, nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby na co dzień dotykać liści czy kwiatów i zwyczajnie obcować z tym pięknym krzewem.
Zapach kwiatów nie ma właściwości trujących. Największe niebezpieczeństwo oleander może stanowić dla dzieci, a także dla zwierząt domowych – do zatrucia psa czy kota dochodzi najczęściej po zjedzeniu liścia.
Glikozydy nasercowe w liściach oleandra
Pomimo swojego trującego oblicza, oleander był wykorzystywany w medycynie naturalnej jako remedium na wiele poważnych dolegliwości. Służył za środek obniżający wysoką gorączkę i stosowano go także u chorych na malarię. Leczono nim ponadto choroby weneryczne. W starożytności oleander stosowany leczniczo miał za zadanie stymulować krążenie, jednak był też jedną z trucizn najchętniej zażywanych przez samobójców.
Jego kariera medyczna trwała aż do czasów II wojny światowej, później jednak zawarte w nim glikozydy nasercowe zaczęto pozyskiwać z innych roślin o podobnych (aczkolwiek słabszych) właściwościach. Do dziś prym pod tym względem wiedzie chociażby naparstnica.
Glikozydy nasercowe są pomocne w zaburzeniach pracy serca, przeciwdziałają nadciśnieniu i arytmii, łagodzą objawy nerwicy serca i niewydolność mięśnia sercowego. Leki i substancje ziołowe na ich bazie zawsze powinny być przedmiotem konsultacji z lekarzem prowadzącym. W liściach oleandra pospolitego przeważają takie glikozydy jak oleandryna, digitoksygenina, neriantyna i rozagenina.